Polecany post

40 LAT TEMU POWSTAŁO NASZE STOWARZYSZENIE

Nasza wizytówka - to tylko niektóre wydawnictwa Stowarzyszenia        W  tym roku mija 40 lat powstania naszego Stowarzyszenia. Robotnic...

Zofia Ciapała

               

     

 Zofia Ciapała urodziła się w Bielsku-Białej. Mieszka w Bystrej.

Pisze wiersze i wykonuje przeróżne rękodzieła. O twórczości Zofii Ciapała pisze Janina Hetnał:

             ,, Jestem wdzięczna losowi, że dał mi szansę zamieszkać

            w tym przepięknym miejscu, w sercu beskidzkiej ziemi.’’

            Trzymając w rękach kolejny trzeci  tomik wierszy  pt: ,, Poezja nie ma granic”, mamy możliwość obserwowania   nie tylko zmieniającej się beskidzkiej przyrody,  ale i  ,,dojrzewanie’’ poetki na przestrzeni 30 lat pracy twórczej.  W dzisiejszej trudnej rzeczywistości wiersze zawarte w tomiku pozwalają zatrzymać się, zastanowić i dokonać próby przewartościowania, wpatrzenia się w siebie, wsłuchania w drugiego człowieka zadziwienie światem i życiem.

            Na naszych oczach pani Zosia staje się poetką świadomą tego, że poezja to nie tylko ucieczka w świat marzeń, ale przekonanie, że życie pomimo wielu trudności i mocowania się z nimi ma sens, że warto walczyć o miłość, dobro i szczęście.

            W swoich rozmyślaniach poetka dostrzega również wartości bezcenne i niezbywalne. Są nimi : dom rodzinny, przyroda, która koi duszę, upływ czasu, od którego nie ma odwrotu. Również ludzie zasłużeni dla Bystrej, rodzinnej wioski poetki, a także uwielbienie i fascynacja malarstwem Juliana Fałata, który część swojego życia spędził w Bystrej, to tu umarł i został pochowany.

             Jej wybrane wiersze opublikowane w tym tomiku na pewno przetrwają, ponieważ zawierają w sobie sumę rzeczywistego doświadczenia.

                                        KILKA STROF Z JEJ  OSTATNIEGO TOMIKU:

                                                                                 Leśna modlitwa

Liście opadły,

Jesień szczelnie otuliła

drzewa sinym szalem mgieł.

Spokój rozsiadł się

na rozczochranych smerkach,

cisza pajęczą siecią

oplotła cały szczyt Klimczoka.

Schronisko schowało się

za kotarą opadłego nieba,

z góry cichutko spadają

srebrne paciorki deszczu

-las szepcze bezgłośnie

swoją odwieczną listopadową

modlitwę o przemijaniu.


25/26 listopad2008


Das Waldgebet

Die Blätter sind runtergefallen,

der Herbst hat die Bäume

mit dem blauen Schal von Nebel

dicht umhüllt.

Die Ruhe hat sich auf den zersausten Fichten

breit gemacht, mit der Stille

wie mit dem Spinnennetz

den ganzen Gipfel vom Klimczok umwickelt.

Die Hütte hat sich hinter dem Vorhang

des runtergefallenen Himmels versteckt.

Silberne Perlen des Regens fallen leise

von oben herunter.

Der Wald lispelt geräuschlos

sein uraltes Novembergebet

über das Vergehen.

25/26 November 2008

* * * 

Boże, który mieszkasz w niebie,

i jak dobry ojciec

czuwasz nad lotem jaskółki,

aby wiosną mogła powrócić do swojego gniazda.

Weź i mnie Boże pod swoją opiekę,

żebym nie zbłądziła z drogi

dla mnie przeznaczonej.

Boże, który mieszkasz w niebie;

i sprawiasz, że na ziemi

z Twojej woli jabłoń wydaje owoce.


A z ziarna pszenicy rzuconego w ziemię

 wyrasta kłos,

spraw Boże Ojcze, aby moje oczy

nie musiały tak często płakać.

6 czerwca1999r.


* * * 

Dio che abiti in cielo;

e da buon Padre

vegli sul volo della rondine,

purche’ in primavera possa tornare al suo nido.

Dio, proteggi pure anche me,

purche’ non abbandoni la strada

destinata per me.

Dio che abiti in cielo;

e fai che sulla terra

il melo da la frutta.

E dal grano

messo in terra crasce la spiga,

fa Dio Padre, che i miei occhi

non debbano piangere cosi spesso.

                                 6 Giug. 1999r.


Zatroskany Lipiec


Obsypały się kwieciem

i zapachniały lipy, rozbrzęczały

się pszczoły, to przecież lipiec

zaczął się przechadzać

nad łąkami ziołami pachnącymi

pełnymi barwnych kwiatów.

Nad czerniejącymi pagórkami borowiny

zakolami czerwonych malin.


Rosi je kroplami deszczu

chłodzi powiewem wiatru,

 pieści promieniami słońca.

Byliśmy zachwyceni pięknem lata

mogliśmy ten barwny pejzaż zapisać

we wspomnieniach i przenieś go

na te długie zimowe wieczory

na te smutne jesienne dni.


Troszczy się o każdy grubiejący ziarnkami kłos.

Byśmy patrząc na te złociejące pola

mieli spokojne myśli,

że nie zabraknie nam chleba;

mogli beztrosko słuchać śpiewu ptaków,

zbierać pachnące poziomki,

cieszyć się lotem barwnych motyli.


Der besorgte Juli


Die Linden stehen in voller Blüte und duften,

die Bienen summen, es ist ja Juli.

Er wandert durch die nach Kräutern riechenden Wiesen

voll bunter Blumen, an den schwarzen Heidelbeerenhügeln,

an den Schleifen roter Himbeeren.


Er berieselt sie mit dem Regen,

kühlt sie mit dem Windhauch ab,

streichelt sie mit Sonnenstrahlen,

damit wir von der Schönheit des Sommers begeistert,

die farbenreiche Landschaft im Gedächtnis speichern

und an den langen Winterabenden

und traurigen Herbsttagen zurückrufen könnten.


Er kümmert sich um jedes Getreidefeld,

sorgt für jede mit Korn gefüllte Ähre,

damit wir beim Anblick der goldenen Felder

ruhige Gedanken hätten,

dass es uns nie an Brot fehlt,

dem heiteren Vogelgesang lauschen,

duftende Walderbeeren sammeln

und uns an fliegenden bunten Schmetterlingen freuen.


Kapliczka Fałata

Oj, Ty kapliczko przydrożna, drewniana

- gdybyś ty mówić umiała,

ileż byś ty nam mogła o malarzu Fałacie opowiedzieć.

Ty poznawałaś jego losy,

-gdy u twych stóp w zamyśleniu

w swe biedne dziecięce- pasterskie lata powracał

w rodzinnych Tuligłowach spędzone.

Szkolne czasy w biedzie przeżyte,

aż po dni wielkiej sławy w Krakowie,

gdzie wielkiego Matejki

- na Akademii Sztuk Pięknych był następcą.

Tobie, gdy kwiaty u podnóża sadził

swe troski powierzał,

o których nikt inny nie wiedział,

a ludziom twarz promienną pokazywał.

Słyszałaś jak pełen szczęścia,

swoim wnukom swe dzieje opowiadał.

O podróżach po obecnych krajach bajał,

i jak na cesarskich dworach obrazy malował.

Widziałaś, jak polubił bystrzańskie

wschody i zachody słońca.

Żegnałaś go gdy ten wielki i sławny człowiek,

a zarazem tak prosty i skromny,

- po raz ostatni

 pożegnalną pieśń górskich świerków słyszał.

19 sierpień1993r.


Bildstock von Fałat


Oh, Du hölzerner Bildstock,

-wenn du doch sprechen könntest,

wie viel du uns über den Maler Fałat erzählen könntest.

Du hast sein Schicksal erkannt,

als er zu dir nachdenklich

in seinen armen Schäferjahren in Tuligłowy

zurückkehrte.

Seine Schuljahre hat er in Armut erlebt,

bis er in Krakau Ruhm erlangt hat

und an der Akademie der Künste

der Nachfolger des Meisters Matejko war.

Als er zu deinen Füßen Blumen gepflanzt hat,

hat er dir seine Sorgen anvertraut,

von denen kein anderer wusste

als er den Leuten ein fröhliches Gesicht gezeigt hat.

Du hast gehört, als er überglücklich

seinen Enkeln seine Geschichte erzählt hat.

Über seine Reisen in fremde Länder,

als er in Kaiserhöfen Gemälde gemalt hat.

Du hast gesehen, wie er die Sonnenauf- und

-untergänge in Bystra gern gehabt hat.

Du hast von ihm Abschied genommen,

als der große und berühmte

und zugleich so einfache und bescheidene Mensch

zum letzten Mal 

das Abschiedslicht der Bergfichten gehört hat.

19. August 1993


Jednak warto

Nie warto pytać swego losu

o dni , które dopiero nadejść mogą

bo on sam nie wie

jaką drogą i dokąd sam zechcesz iść.

Nie warto bezczynie trwać

w oczekiwaniu na jakieś tam jutro

i tylko w duszy ziarna zwątpienia

i swojej bezsilności siać.

Jednak warto dzień po dniu

śladem swoich marzeń iść

choćby były tak małe jak

krople rosy na źdźble trawy

i sięgały tylko jednego zachodu słońca.

7 grudnia 1997r.

Es lohnt sich doch

Es lohnt sich nicht, das Schicksal zu fragen,

nach den Tagen zu fragen, die noch kommen mögen.

Es weiß es allein nicht, welchen Weg und wohin

du allein gehen willst.

Es lohnt sich nicht, untätig herumzusitzen

auf irgendein Morgen zu warten

und nur in seiner Seele das Korn der Verzweiflung

und Hilflosigkeit zu säen.

Es lohnt sich aber Tag für Tag

seinen Träumen zu folgen

auch wenn sie so klein sind

wie Tautropfen am Grashalm

und nur bis zum nächsten Sonnenuntergang reichen.

7. Dezember 1997

Opłatek wigilijny

W ten niezwykły świąteczny wieczór

gdy już zabłysły choinkowe lampki,

i w śnieżną ciszę popłynęły

już melodie śpiewanych kolęd.


Tylko skromny wigilijny opłatek

leży jeszcze w bieli obrusa ukryty,

i czeka aż weźmie się go do ręki

by wigilijnej dobroci

mogły spełnić się cuda.


By mogły się rozpłynąć

zgromadzone w sercu żale,

a usta mogły wymówić tylko

słowa przebaczenia, świąteczne życzenia.

12 stycznia 1999r.


Weihnachtsoblate

An dem außergewöhnlichen Weihnachtsabend,

als alle Lichter am Tannenbaum schon leuchten

und die Melodien der Weihnachtslieder

in die Schneestille entflossen sind


Bleibt nur die bescheidene Weihnachtsoblate

in der weißen Tischdecke verdeckt liegen

und wartet bis man sie in die Hand nimmt,

damit am Weihnachtsabend Wunder geschehen.


Damit die im Herzen gesammelte Trauer zerfließt

und der Mund nur Versöhnungsworte

und Weihnachtswünsche ausspricht.


12. Januar 1999


* * *

Stróżkami śniegowych płatków

cicho i bezszelestnie niebo w dół opada,

a czas zawisnął między niebem a ziemią,

bo w bieli rozpłynęły się minuty i godziny.


Nawet las spowity w śnieżnej topieli

znieruchomiał i zastygł w bezruchu,

jakoby uleciało z niego życie,

a pomiędzy korony drzew wsączyła się cisza.


Dopiero gdy spłoszony ptak przerwał ciszę,

czas otrząsnął się z zadumy

- pozbierał swoje minuty i godziny,

- aby życie mogło potoczyć się dalej.


        14 styczeń 2000r.

* * * 

Mit den Bächlen von Schneeflocken

fällt der Himmel leise und geräuschlos herunter

und die Zeit schwebt zwischen Himmel und Erde,

weil die Minuten und Stunden in Weiß verschwammen.


Auch der Wald im Schneeabgrund gehüllt

erstarrte in der Bewegung,

als ob das Leben aus ihm entweichen

und zwischen die Baumkronen die Stille einsickern würde.


Erst als der verschreckte Vogel die Stille unterbrach,

schüttelte die Zeit die Nachdenklichkeit ab,

sammelte ihre Minuten und Stunden,

damit das Leben weitergehen kann.


                                    14. Juni 2000


* * * 

Smutnych ludzi nie widać,

od kiedy tylko przyszła wiosna

bo jakże się tu nie radować

kiedy wiatr na białych dzwoneczkach konwalii

same radosne melodie gra

i tak wiosennie pachną modrzewie.


I nawet jakoś zapłakać nie wypada

kiedy z każdym tchnieniem wiosny

wszystko co żyje- radośnieje,

kiedy skowronki się tak rozskowroniły

a rozkwitłe bzy zapachniały,

i jak kwiaty rozkwitają w sercu nowe nadzieje.


28  Marca 2000r.

                           

                                                     , * * *

Traurige Menschen sieht man nicht,

seitdem der Frühling gekommen ist.

Wie kann man sich nicht freuen,

wenn der Wind in den weißen Maiglöckchen

nur fröhliche Melodien spielt

und die Lärchen nach dem Frühling duften.


Es geziemt sich auch nicht irgendwie zu weinen,

wenn mit jedem Frühlingshauch

alles, was lebt, glücklich wird,

wenn die Lerchen, freudig singen

und der aufgeblühte Flieder duftet

und die neue Hoffnung blüht im Herzen wie Blumen auf.

28. März 2000

  

Koncert pod majowym niebem

Powoli zmierzch zaczął skradać

barwy sierpniowego dnia, smreki

z Magórki zaczęły łapać w swoje ramiona

promienie zachodzącego słońca.


Świerszcze nastroiły skrzypce

i popłynęło polskie muzykowane,

rozdźwięczał się każdy zakątek łąki,

każda kępka trawy ubrana w brylanty rosy.


Wyniosłe wrotycze podniosły swoje żółte

głowy i wsłuchują się w koncertownie,

arcydzięgle otworzyły swe niebieskie

dzwoneczki, by nie uronić żadnej nutki.


Kiedy znad Klimczoka powiało chłodem,

nadpłyneła kotara nocy i ucichł zgiełk dnia,

przez otwarte okno wsłuchuje się w te

łąkowe serenady, przepiękne odgłosy natury.


Jestem wdzięczna losowi,

że dał mi szansę zamieszkać

w tym przepięknym miejscu,

w sercu beskidzkiej ziemi.

                                                            

Ludziom dobrego serca

Wstaje nowy dzień,

słońce wyłania się znad horyzontu,

zmywa nam cienie nocy z powiek.

Wzywa do odkrywania nowych celów życia

zdobywania nowych szczytów.

Bo każdemu z nas w wyobraźni,

gdzieś tam pośród szczytów do zdobycia

jaśnieje blaskiem ten najważniejszy szczyt

-szczyt sukcesu.

Każdy z nas podąża więc do celu

swoim wybranym szlakiem, drogowskazem.

Cóż ! Tak często zachodzące słońce,

zastaje nas stłoczonych na tych

wydawało się łatwych, wygodnych traktach

-traktach do dobrobytu,majątku

-traktach wygody, samolubstwa.

Patrzymy z zazdrością, ze zdziwieniem

na tych stojących już na szczycie

w promieniach zachodzącego słońca.

Szczęśliwych , choć tak bolą stopy

od stąpania kamienną, znojną drogą:

-drogą dobroci, szlachetnej pomocy

-drogą życzliwości dla innych.

19/20 stycznia 2021r


    Zofia Ciapała oprócz zdolności w dziedzinie poezji, posiada jeszcze inne cenne talenty. 

    Tworzy piękne i nieprzeciętne koronkowe serwety, obrusy, firanki, a także innego rodzaju  rękodzieła i ozdoby. Patrząc na jej prace można by powiedzieć, że wszystko nas otacza ona potrafi wyczarować w nicianych i włóczkowych splotach. Swoje rękodzieła prezentuje na wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych. Często obdarowuje nimi przyjaciół.     











C:\Users\MMP\AppData\Local\Microsoft\Windows\INetCache\Content.Word\ciapa-kor4.jpg

Niektóre wydawnictwa zbiorcze i dyplomy Zofii: 





DYPLOMY, INFORMACJE PRASOWE, PLAKATY, ZAPROSZENIA


























































































                                  

                                

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz